Zanim człowiek zacznie cos robić, pojawia się myśl… żeby to zrobić. Nie robimy niczego bezmyślnie, no przynajmniej nie powinniśmy. Myśli rodzą się w głowie ze słów, które przeczytaliśmy lub które usłyszeliśmy. Słowa dostajemy jako dar, inną kwestią jest czy chciany czy nie, ale zawsze są nam dane. Przerobione w głowie, ba czasami i w sercu, zaczynają drążyć dziurę. Jak kropla wody systematycznie uderzająca w skałę, nie dają spokoju aż dopną swego i powodują zrobienie pierwszego kroku. Najczęściej to od nas zależy, czy poddamy się wewnętrznemu głosowi i ten krok zrobimy.
Sprowokowani do zmiany rzeczywistości, która nie daje spokoju, możemy wypłynąć na zupełnie nieznane morza i oceany. To wszystko jest prostsze niż się wydaje. A co jeśli słowa nie zmieniają rzeczywistości, która jest dookoła mnie? Może złych słów używamy? Może powinniśmy wrócić do podstaw?
Czasami najciemniej bywa pod latarnią gdy światło świeci prosto w oczy. I tak jest z używaniem słów. Kręcimy, nawijamy makaron na uszy wyszukując porównań, metafor i przykładów, a wystarczy wrócić do trzech podstawowych słów:. Dzisiaj pierwsze z nich.
1) Proszę – to trudne słowo. Niesie za sobą ładunek emocjonalny wymierzony w nadawcę. Kiedy prosimy, to przyznajemy się do własnej słabości. Do niemożności zrobienia czegoś, do braku umiejętności, siły, możliwości przejścia sytuacji, która przed nami stoi. Potrzebujemy pomocy. I to boli. Boli przyjęcie do wiadomości tego, że sam nie zrobię, nie przeskoczę, nie przesunę, nie wygram, nie wybrnę itd. Pycha, która ukrywa się za trudem mówienia – proszę, jest jak choroba, która zżera człowieka od środka. Zamyka go na otaczającą rzeczywistość, która ze wszystkich źródeł trąbi, że przecież sam możesz wszystko zrobić. W życiu jednak nie chodzi o to żeby robić samemu. Człowiek nie został stworzony do życia sam. Jesteśmy istotami społecznymi, które zostały stworzone do życia w grupie, w społeczeństwie. Rozwijamy się w relacjach z innymi. A relacje wymagają zostawienia miejsca drugiej osobie. Proszę, prowadzi do otwarcia na drugiego człowieka, do zostawienia mu miejsca na zaistnienie w moim życiu. A to daje radość.