Przed marketem nie ma gdzie palca wcisnąć. Parking nabity tak, że trudno przejechać. Słychać krzyki i klaksony. Ludziom puszczają nerwy podczas szukania wolnych miejsc do zaparkowania auta. Idą Święta Bożego Narodzenia. Czy nie może być inaczej?
Rozumiem, że spora część, o ile nie większość Polaków, chce przygotować się do Świąt Bożego Narodzenia, kupując wszystko, co jest im potrzebne. Lista zakupów nie jest jednak najważniejsza. Na pewno nie jest ważniejsza od szacunku wobec drugiego człowieka.
Może zamiast krzyczeć, lepiej, ten jeden raz, nie odezwać się, przełknąć ślinę i pójść dalej? Nie zginiemy od tego. Korona też z głowy nie spadnie. A i zszarganych nerwów będzie mniej. Spójrzcie na pewną parę, która będzie niebawem na ustach milionów ludzi śpiewających kolędy.
On, mężczyzna, biorący pod opiekę kobietę, która jest w ciąży. Ona, zdana na łaskę i niełaskę innych ludzi. Żyjąca w kulturze, która za ciążę poza małżeństwem wyklucza ze społeczności. On wie, że to nie jest jego dziecko. Ona wie, że jej los nie zależy tylko od niej samej. Oboje postawieni przed ważnymi decyzjami, wybierają trudniejsze rozwiązania. Trudniejsze ponieważ oparte na zaufaniu drugiej osobie. Pójściu w nieznane bez pewności jutra. Bez suto zastawionego stołu, bez drogich prezentów, bez tego wszystkiego co my dzisiaj mamy. Pomimo tego są szczęśliwi. Dlaczego? Dlatego, że kochają. Nie krzyczą, nie marudzą, że im źle. Dbają o siebie i kochają. Robią tak ponieważ wiedzą, co jest ważne, a co mniej istotne. Nie potrzebują karty kredytowej i pełnego kosza zakupów do tego aby być szczęśliwymi.
A my?
Możemy kupić wszystko oprócz zaufania i miłości. Na pierwsze możemy zapracować swoją postawą, drugie jest darem. Możemy go dać tylko wtedy, gdy jesteśmy zdolni do postawienia dobra drugiego człowieka ponad swoim. Czy jesteśmy do tego zdolni? Czy chcemy być do tego zdolni? Myślę, że to dobre pytania na nadchodzący tydzień.
Zamiast na siłę powstrzymywać się od złości, może lepiej wziąć dzień urlopu i pojechać na zakupy w dzień powszedni? Walka z naturą kosztuje czas, energię i nie zawsze wychodzi – lepiej kombinować tak, by w ogóle nie mieć okazji do takiej walki.
Pozdrawiam.