Kolekcjoner okruchów życia

Przez większość życia coś zbierałem: dobre oceny, sukcesy sportowe, imprezowe wspomnienia. Zbierałem i chwaliłem się, czego to w życiu nie robiłem i czego nie próbowałem. A wszystko po to, żeby zabłysnąć przed kolegami.
Zmieniały się tylko obiekty do kolekcjonowania, ale idea pozostawała ta sama. Uważałem to za sens życia. Zbierz to, zrób to, osiągnij to, pochwal się tym, pochwal się tamtym. Wszedłem w ten idiotyczny wyścig szczurów, który lansuje się w mediach. Ma być szybko, mocno i tak, żebyś czuł, że żyjesz. Jeśli tak nie jest, to jesteś frajer. Nie daj się wyprzedzić. Masz być najlepszy, najpiękniejszy i najbardziej zajebisty spośród wszystkich, którzy są dookoła ciebie. Problem w tym, że nigdy nie będziesz tak dobry, żebyś nie mógł wskoczyć poziom wyżej. Tak jak śpiewa Ras Luta z East West Rockers w kawałku Mentalne getto:

Oni chcą, żebyś chciał więcej, niż możesz mieć. Ich dewiza: twoja forsa albo śmierć. Reklamy, żebyś poczuł się jak śmieć. Traktują cię jak rzeczy i jak szczur musisz biec. Oni chcą, żebyś jadł więcej, niż możesz zjeść. Rodzisz się tak jak lew, potem żyjesz jak wieprz. Codziennie mówią tobie, czego chcesz, A ty swoje życie w swoje ręce weź

Największym złudzeniem w tej gonitwie jest to, że cel wydaje się bardzo jasny i klarowny, a tak naprawdę nie istnieje. Jest złudzeniem. Dochodzisz do niego i zdajesz sobie sprawę, że to nic nadzwyczajnego, że musisz zrobić dwa razy więcej: musisz mieć dwa razy więcej, musisz być przed innymi. Przesuwałem sobie cele i nic z tego nie wynikało. Przed oczami rozciągał się tylko coraz szerszy horyzont. Miałem coraz więcej pytań i coraz więcej wątpliwości. Było we mnie też coraz więcej złości i coraz więcej chciwości. W tej wędrówce donikąd znalazłem sens albo raczej to On odnalazł mnie. To Bóg, który w Jezusie Chrystusie pokazuje mi prawdziwy sens i cel życia. To miłość. To tu i teraz. To moje bycie z innymi. To świadomość, że nad całą niesprawiedliwością tego świata jest miłosierny Bóg, który kocha i przyjmie mnie, jeśli tylko będę tego szczerze chciał.

Poszukiwanie sensu jest dla każdego człowieka podświadomym priorytetem w życiu. Tak samo jak w przypadku Koheleta, którego życie jest jednym wielkim monologiem – mędrca, patrzącego na świat i poszukującego sensu i odpowiedzi na pytania, które trapią serce. Mimo przewodniego motywu: „marność nad marnościami”, który w księdze pojawia się dwadzieścia razy, bije z niej spokój. Wynika on z faktu, że nad wszystkim panuje Bóg. Jak cudownie jest mieć tę świadomość.

Ktoś, kto nie spotkał w swoim życiu żywego Jezusa Chrystusa (nie mam tu na myśli porannego espresso ze Zbawicielem), nie wie, że tylko On może wlać w serce człowieka spokój i radość. Ktoś może powiedzieć, że tego nie czuje. Że to bzdura. Że tak mi się po prostu wydaje. Odpowiem tak: to tak jak z muzyką. Jeden ją słyszy, a drugi nie. Ja ją słyszę i powiem ci, że nikt nie gra tak jak Jezus Chrystus.

Biblia nie gryzie. wyd. eSPe

1 thought on “Kolekcjoner okruchów życia

  1. Myślę, że najlepiej jest sens życia WYPRODUKOWAĆ. Powinien on pochodzić z wnętrza danego człowieka, a nie być narzuconym czy podsuwanym przez otoczenie.
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *