Nie byłbym sobą, gdybym choć w kilku słowach nie wspomniał o nim. O tym człowieku, który podjął najważniejszą decyzję dotyczącą całego życia, mając za podstawę do niej ziarno informacji. Postawił na szalę wszystko, co miał – reputację, przyszłość i realizację własnych celów. Oddał siebie dla innych, nie mając żadnej gwarancji, że to się opłaci. Pomimo wszystko nie zrezygnował.
Józef, ojciec Jezusa, bo o nim mowa, to przykład podjęcia największego życiowego ryzyka, które jest jednocześnie testem z odpowiedzialności. On go zdał. Wczytując się w historię Józefa i Maryi, widzimy, że Józef nie miał żadnej pewności, że Maryja go nie zdradziła. Absolutnie żadnych dowodów na jej uczciwość, jedynie sen.
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie (Mt 1,18-19).
Według panującego wtedy prawa Maryja powinna zostać ukamienowana. Posądzona o cudzołóstwo, musiała umrzeć. Józef, świadom tego, że wybranka jego serca nosi nie jego dziecko, chce złamać prawo. Chce, żeby uciekła i przeżyła. Z pewnością kochał ją, ale wiedział, jaka czeka ich przyszłość, gdy ciąża Maryi będzie już widoczna. Wtedy nasz bohater ma sen:
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: «Bóg z nami» (Mt 1,20-23).
Nic oprócz snu na potwierdzenie prawdziwości tego, że Maryja poczęła z Ducha Świętego. Mógłby rzucić to wszystko w cholerę i żyć spokojnym życiem. On jednak zabiera Maryję do siebie.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie (Mt 1,24)
Dziadek powiedział mi kiedyś, że chłopak staje się mężczyzną, gdy bierze odpowiedzialność za życie swojej rodziny. Zgodnie z tymi słowami Józef bez wątpienia jest mężczyzną. A jak wielu dziś gówniarzy odchodzi, gdy dowiadują się o ciąży swojej dziewczyny? Rezygnowanie z odpowiedzialności jest oznaką tchórzostwa czy wygodnictwa? Możesz odpowiedzieć sobie sam.
Wielu jest tych, którzy mówią dużo i pięknie, ale do pracy garną się mniej ochoczo. Brudzenie sobie rąk codziennymi obowiązkami nie jest popularne. Łatwiej gadać niż robić. Józef robi, a nie gada. I za to go kocham.
Powyższe tekst, to fragment z mojej książki „Boża Szkoła Determinacji” wydawnictwo eSPe.
https://wydawnictwowam.pl/prod.boza-szkola-determinacji.15944.htm?sku=82106
Rezygnacja z odpowiedzialności też może być oznaką odpowiedzialności. Jeśli żądają ode mnie, bym wziął odpowiedzialność za coś, czego nie umiem – właśnie w imię tej odpowiedzialności powinienem odmówić. Lepiej bowiem nie robić nic, niż cos zniszczyc w wyniku braku umiejętności.
Pozdrawiam.
Józef nie umiał opiekować się kobietą w ciąży, jednak to zrobił.