Po ostatnich wydarzeniach jakie miały miejsce we Francji mam duchowego kaca. Jak żeśmy ułożyli ten świat, że sala sądowa, która nie daje życia człowiekowi może mu to życie odebrać? I jeszcze udowadniać, że to dla Jego dobra. Coś tu ewidentnie stoi na głowie.
Życie, twoje i moje, to że jesteśmy na tym świecie, jest jedną z niewielu rzeczy, na które nie mieliśmy absolutnie żadnego wpływu. Nie ma w tym żadnej naszej zasługi. Człowiek pojawiający się na świecie dostaje największy dar jaki można dostać… dostaje życie. Dostaje go absolutnie za darmo. Dostaje szanse, której wykorzystanie zależny w dużej mierze od niego samego. Dlatego trzeba robić wszystko aby swojego życia nie przegrać. Przecież na świecie nie ma drugiej takie osoby jak TY. Jesteś jedyny w swoim rodzaju. Ja… jestem jedyny w swoim rodzaju. Gdy człowiek naprawdę zda sobie z tego sprawę, zmienia się sposób patrzenia na świat.
Dlatego nie potrafię pojąć, że my ten dar chcemy innym ludziom odbierać… i jeszcze wmawiać, że to dla Jego dobra. Morderca, który z zimną krwią morduje człowieka, pozbawia go życia. Człowiek, który odcina możliwość życia drugiemu człowiekowi, pozbawia go życia. I w jednym i w drugim przypadku efekt jest taki sam… TO ŚMIERĆ.
Najsłabsi powinni być otoczeni opieką a nie odsuwani z tego świata. Ludzie to nie rzeczy, które popsute można sobie wyrzucić i kupić nowe, lepsze, młodsze i zdrowsze. Nigdy nie zaakceptuje takiego stanu rzeczy. I tak już na koniec przyznam się Wam, że do niedawna zadawałem sobie pytanie: „Gdzie jest Bóg, jeśli tyle zła jest na świecie?” Dziś pytam: A gdzie są ludzie, jeśli tyle zła jest na świecie?